Martwe natury Ewy Kuryluk, 1980
Są to zwykłe przedmioty, bytujące w naturalny sposób wśród nas. Wrysowując w serwetę kontury naczyń i przedmiotów zdających się zapowiadać posiłek, artystka z przymrużeniem oka wykorzystuje stereotyp wzorzystego obrusa i z ironiczną rozwagą raz jeszcze podejmuje swoje malarskie dziedzictwo. Rysuje bowiem w obrębie konwencji, od dawien dawna przyswajającej malarskim sposobem materialność świata. Martwe natury uczyły widza smaku iluzji, wizualnej "dotykalności" oglądanej na wprost oczu przestrzeni, którą sugerował bądź stół, bądź kredens. Martwe natury pozwalały wyrazić kunszt iluzorycznego malowania, które przysłaniało kunszt perspektywicznego "odwzorowania". Ewa Kuryluk wydobywa ten drugi aspekt przestrzenny prowadząc przewrotnie ku dołowi nasz wzrok na położoną na stole serwetę, na ascetyczne tło narysowanej tam przez siebie martwej natury. Nie wyrzeka się magii tradycyjnej iluzji, ale nadaje jej treść odmienną, tworząc w osobliwym skrócie, suchym duktem linii, wzrokową atrapę zastawy stołowej, odcieleśnionego żywienia. W ten sposób oducza nas sytości, zarazem poucza o znaczeniu serwety, towarzyszki szybkich, bezceremonialnych, może w podróży, może na co dzień, posiłków. Wyczula na urodę samego rysunku i perspektywicznego pomysłu.
Elżbieta Grabska była profesorem historii sztuki na KUL-u i autorką książek o sztuce XIX i XX wieku. Cytowany tu fragment pochodzi ze wstępu do katalogu Ewy Kuryluk w BWA w Kielcach w 1980 roku.
|