TEATR MIŁOŚCI
1 Jesień w Princeton, 1986 | 2-5 Erotyka zimą, National Humanities Center, R.T.P., Północna Karolina, 1989
Jestem portrecistką bliskich mi osób i rzadko proszę o pozowanie nieznajomych. Jednak na basenie w Chapel Hill podpłynęłam do chłopca w seledynowym czepku. – Jonathan Dollimore – przedstawił się zielonooki czaruś i uścisnął mi rękę pod wodą. Okazał się specjalistą od wątków gejowskich u Szekspira i moim nowym kolegą w Narodowym Centrum Humanistyki w Research Triangle Park. Jesienią 1988 Jonathan pozował mi do fotografii z taką naturalnością, jakby to oko amanta patrzyło na niego z obiektywu mojego aparatu. W oparciu o kilkaset fotografii narysowałam serię portretów i aktów, w większości niebieskich, i skontrastowałam je ze swoimi rdzawymi autoportretami z Teatru Miłości.
1-2 Helmut (1986), Bois de Vincennes, 1998 | 3 Autoportret erotyczny, Château de la Petite Malmaison, 2005 4 Autoportret erotyczny nad rzeką Saskatchewan, Edmonton, Kanada, 2001 | 5-12 Fragmenty Teatru miłości, Bois de Vincennes, 1998
Teatr Miłości powstał jesienią 1986 dzięki mojej galerzystce Helen Shlien: entuzjastce sztuki instalacji. Grant z National Endowment for the Arts pozwolił Helen sfinansować moją pracę i zorganizować wystawę w bostońskiej galerii Mobius. Teatr Miłości został otwarty w lutym 1987 roku i zapoczątkował moje peregrynacje z erotycznymi chustami. Do dziś szukam dla nich coraz to nowych plenerów, gotowa czekać na odpowiednie światło przez cały dzień. O zachodzie słońca urzekł mnie w Bois de Vincennes złocisty odcień bawełny. Z kilkudziesięciu zrobionych tam zdjęć wybrałam te, na których rośliny i ich cienie rywalizują z rysunkiem, a rdzawy listek winorośli wydaje się wzorem wyciętym w skórze. W północnym świetle kanadyjskiego Edmontonu erotyczny autoportret wygląda wiosną zupełnie inaczej niż latem w pałacowym ogrodzie Château de la Petite Malmaison pod Paryżem. Instalacje Teatru miłości w muzeach i galeriach ocierają się niekiedy o skandal. Organizatorzy obawiają się oskarżeń o obsceniczność i pornografię oraz interwencji Kościoła, widzów konsternuje wielkość organów płciowych, bawełna kojarzy się z poplamioną pościelą i zranioną skórą. Natomiast w krajobrazie Teatr miłości nikogo nie razi, przypominając może o rajskich obrazach naszych prarodziców, klasycznej rzeźbie i nagich posągach ogrodowych. I bywa, że przechodnie martwią się o moje szmatki i radzą mi nawet, bym je jak najprędzej „uwieczniła”, odlewając w gipsie czy wykuwając w marmurze.
1-5 Retrospektywa Ludzie z powietrza, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa, 2003 6-7 Fragmenty Teatru Miłości w pracowni nowojorskiej, 1986
Teatr miłości (1986) zrekonstruowałam w styczniu 2003 roku na mojej retrospektywie w Zachęcie. Ze scen erotycznych powieszonych na tle rdzawych kurtyn z odciskami rąk powstał „labirynt z pościeli i ciała muskanego opuszkami palców, prawda?” Młody widz, który mnie o to zagadnął, dobrze odczytał sens instalacji ewokującej zachowaną w skórze pamięć o pieszczocie i rozkoszy, bólu i gwałcie. Na wystawie w Bostonie w lutym 1987 roku Teatr miłości odebrano jako bardzo ostry. – Jak wyrzezany skalpelem – podsumowała Helen Shlien. W swojej recenzji w Art in America Thomas Frick, poeta i krytyk, skupił się na wymiarze politycznym tej na pozór prywatnej kompozycji dowodząc, że akt miłosny, przedstawiony bez osłonek i nieszablonowo, to manifestacja wolności i zagrożenie dla władzy, która rządów nad nami nie chce dzielić z amorem anarchistą. Oto fragment wiersza Teatr miłości, napisanego dla mnie po latach przez Toma Fricka:
Patrzę na ciebie, bo ty patrzysz na mnie. Chroni mnie moja nagość. Jestem publicznością dla twojej prywatności. Jesteś moim obcym językiem. Wiszę sobie luźno. Drżę, gdy oddychasz. Przed oczami pęd szybszy od światła.
1-6 Fragmenty Teatru Miłości, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa, 2003
Zapowiedzią Teatru miłości była Książka ciała (1979), w której „zaksięgowałam” ciało Helmuta, pocięte na kawałki i wklejone do starej książki rachunkowej jego mamy. Ta wczesna praca na bawełnie dziś kojarzy mi się z atlasem anatomicznym. Niewątpliwie, Amor to również anatom i artysta. A miłość zahacza o chorobę i sztukę. W Czarodziejskiej górze Tomasza Manna Claudia Chauchat podarowała Hansowi Castorpowi mały srebrny ołówek, a zakochany gruźlik zrewanżował się rentgenem swoich płuc. Na erotyczno-artystyczny charakter tej wymiany (jeden prezent jest „prawdziwym obrazem” ciała, drugi jakby zachętą do jego narysowania) zwrócił mi uwagę Jan Kott w swoim eseju Książka ciała, w którym całą moją twórczość sprowadza do „księgowania ciała”.
1 Oko, Książka ciała (1979) | 2 Oko w muszelce (1985), National Humanities Center, 1989 | 3 Całun (1982), Princeton, 1984 | 4 Siedzący, Princeton, 1986 | 5 Erotyczny autoportret (1986), instalacja w Alpach, 1989
|